Leopold i Margaretha, nasi pra-pra-pra-dziadkowie.

Pierwszą wzmiankę o niedawnym ślubie kapitana Wachhausena w Hamburgu mamy z akapitu wspomnień Ferdynanda von Baczko o podróży w 1816 roku, a dokładniej z jego pobytu w Żytomierzu w marcu tegoż roku.

Dziennik podróży Ferdynanda von Baczko

Wspomnienia te znaleźliśmy przeszukując Internet.
Strona tytułowa dziennika podróży
Ferdynanda von Baczki
po konie od Poznania po Morze Azowskie
Podróż zaczęła się 1 stycznia 1816,
w Żytomierzu był 15 lutego do 21 marca,
a w Kijowie 18 kwietnia

Fragment o spotkaniu z Hauptmannem Wachhausenem

Transkrypt i tłumaczenie

Szwabacha (Fraktur) Zapis współczesny Tłumaczenie (mniej więcej)
General Orourk, der eine Division Cavallerie befehlige, die zum Theil in beträchtlicher Entfernung von Zytomirs stand, errinerte sich, als ich mich bei ihm meldete, bei dem Anblicke meiner Uniform, daß bei Jüterbork das erste Leibhusarenregiment mit ihm vereint gekämpft hätte. Ich wurde von ihm und vielen russischen Offizieren, die sich noch der mit uns gegen Frankreich gemeinschaftlich gemachten Feldzüge erinnerten, mit vieler Güte behandelt, und ich muß überhaupt das Vertragen des russischen Militärs mit Lob un Dank erwähnen. Unter dem tartarischen Ulanenregimente, welches vortreffliche Pferde hatte, lernte ich einige deutsche Offizier kennen, und auf seinem Landsitze Kreschen den russichen Hauptmann Wachhausen einen geborenen Preußen, der bei dem russischen Commisariate stand und sich in Hamburg verheiratet hatte. Von ihm und einem deutschen Arzte erhielt ich einige Bücher, und dieß war für mich ein außerordentlicher Genuß, so wie die Hamburger Zeitung, die Wachhausen hielt, und die ich immer mit Sensucht erwartete, wenn gleich die darin enthaltenen Nachrichten schon einige Monate alt waren; und durch diese Zeitung efuhr ich auch zuerst den großen Verlust, den das preußische Heer und die Menschheit durch die Tod des Grafen Bülow von Dennewitz erlitten hatte, den ich um so schmerzlicher fühlte, da ich unter diesem adlen, menschenfreundlichen Helden während der Feldzüge 1813 und 184 gestanden hatte.
General Orourk, der eine Division Cavallerie befehlige, die zum Theil in beträchtlicher Entfernung von Zytomirs stand, errinerte sich, als ich mich bei ihm meldete, bei dem Anblicke meiner Uniform, daß bei Jüterbork das erste Leibhusarenregiment mit ihm vereint gekämpft hätte. Ich wurde von ihm und vielen russischen Offizieren, die sich noch der mit uns gegen Frankreich gemeinschaftlich gemachten Feldzüge erinnerten, mit vieler Güte behandelt, und ich muß überhaupt das Vertragen des russischen Militärs mit Lob un Dank erwähnen. Unter dem tartarischen Ulanenregimente, welches vortreffliche Pferde hatte, lernte ich einige deutsche Offizier kennen, und auf seinem Landsitze Kreschen den russichen Hauptmann Wachhausen einen geborenen Preußen, der bei dem russischen Commisariate stand und sich in Hamburg verheiratet hatte. Von ihm und einem deutschen Arzte erhielt ich einige Bücher, und dieß war für mich ein außerordentlicher Genuß, so wie die Hamburger Zeitung, die Wachhausen hielt, und die ich immer mit Sensucht erwartete, wenn gleich die darin enthaltenen Nachrichten schon einige Monate alt waren; und durch diese Zeitung efuhr ich auch zuerst den großen Verlust, den das preußische Heer und die Menschheit durch die Tod des Grafen Bülow von Dennewitz erlitten hatte, den ich um so schmerzlicher fühlte, da ich unter diesem adlen, menschenfreundlichen Helden während der Feldzüge 1813 und 184 gestanden hatte.
Generał Orourk, dowodzący Dywizją Kawalerii stacjonującej w dostępnej odległości od Żytomierza, kiedy się u niego zameldowałem, przypomniał sobie po wyglądzie mojego munduru, że walczył ramię w ramię z Pierwszym Pułkiem Lejb-Huzarów pod Juterborkiem. Byłem przez niego i przez wielu rosyjskich oficerów, ciągle jeszcze pamietających wspólne kampanie przeciw Francji, traktowany bardzo dobrze i ogólnie zachowanie wojskowych rosyjskich muszę chwalić i wspominać z wdzięcznościa. W pułku Ułanow Tatarskich, gdzie mieli znakomite konie, poznałem kilku niemieckich oficerów, a wśród nich, w jego posiadłości Kreschen rosyjskiego kapitana Wachhausena, Prusaka z urodzenia, który był na komisariacie [służbie] rosyjskim i który ożenił się był w Hamburgu. Od niego i od pewnego niemieckiego lekarza otrzymałem szereg książek, co sprawiło mi nadzwyczajną przyjemność, a także gazetę z Hamburga, którą miał Wachhausen, a do czego ciągle wielce tęskniłem, a tam były wiadomości, co prawda już kilku miesięczne; z tej gazety dowiedziałem się dopiero teraz o wielkiej stracie armii pruskiej i ludzkości w postaci śmierci hrabiego Bülow von Dennewitz [21. lutego 1816 w Królewcu], co odczułem bardzo boleśnie, ponieważ pod tym szlachetnym i przyjaznym bohaterem brałem udział w kampaniach 1813 i 1814 roku.
Leopold i Margaretha pobrali się w Hamburgu 9. XI 1814. Wydarzenie to zostało to potwierdzone po trzech latach naszych poszukiwań anonsem o ich ślubie 9 listopada znalezionym w gazecie Hamburger Nachrichten z dnia 10. listopada 1814. Tamże w grudniu był anons o wyjeździe do Rosji L.von Wachhausena, Margarethy von Wachhausen z domu Stahmer or Julii Stahmer.

Anons o ślubie w Hamburger Nachrichten

Ogłoszenie o ślubie. Hamburg 9 XI 1814.

Transkrypt i tłumaczenie.

Szwabacha (Fraktur) Zapis współczesny Tłumaczenie (mniej więcej)

Heyraths Anzeige.
Unsere am 9ten November 1814 vollgezogene eheliche Verbinding zeigen wir hiermit allen unsern Verwandeten und Freunden ergebenst an.
L. v. Wachhausen, Rußis.[cher] Commissarius. Margaretha v. Wachhausen, geb. Stahmer.

Heyraths Anzeige.
Unsere am 9ten November 1814 vollgezogene eheliche Verbinding zeigen wir hiermit allen unsern Verwandeten und Freunden ergebenst an.
L. v. Wachhausen, Rußis.[cher] Commissarius. Margaretha v. Wachhausen, geb. Stahmer.

Zawiadomienie o ślubie.
Niniejszym powiadamiamy wszystkich naszych krewnych i przyjaciół o naszym związku małżeńskim, który miał miejsce 9.listopada 1814 roku.
L. v. Wachhausen, Komisarz Rosyjski. Margaretha v. Wachhausen, z domu Stahmer.

Capitain Leopold Moritz von Wachhausen

Leopold Moritz von Wachhausen według von Baczko i później według metryk luterańskich był poddanym pruskim na służbie (komisji) rosyjskiej w stopniu kapitana.
Nie znamy przodków Leopolda, ale spekulujemy po licznych poszukiwaniach, że pochodził z Giżycka.
(u Baczki jest Hauptmannem Wachhausenem, bez imienia). Tytułu Capitaina chyba używał przy każdej okazji.
Wiemy, że miał brata. Wynika ze wzmianki w korespondencji i rozliczeniach dotyczących dzierżawy wsi Andrejowicz od Antoniego Mikoszewskiego z 1832 (w archiwach lubelskich). Obok korespondencji z Mikoszewskim mamy też skan listu Leopolda do X. Eustachego Sanguszki z 1824. Leopold pisał listy te po polsku, bardzo pięknie, choć z zabawnymi błędami.
Leopold występuje w metrykach żytomierskich, luterańskich i katolickich, jako świadek. Między innymi w 1831 był chrzestnym Hilarego Dowgirda, syna Witalisa (nie jest to nasza odnoga Dowgirdów) w katedrze żytomierskiej. Tamże świadkiem była Margaretha, pisana jako Małgorzata.
Spekulacja: Przypuszczamy, że bratem Leopolda mógł być Gustaw, ojciec Ferdynanda z Żytomierza. Imię ojca Ferdynanda poznaliśmy z metryki śmierci Katarzyny z Jasińskich z 1891, 71-letniej wdowy po Ferdynandzie Gustawowiczu Wachgauzenie.
Mamy silne poczucie, że Leopold pochodził z Prus Wschodnich, z gniazda Wachhausenów w Giżycku (Lötzen).
Wachhausenowie z innego gniazda w Brodnicy (Strasburg), jak i ci z Góry Kalwarii według tych spekulacji byliby bardzo blisko spokrewnieni.

Margaretha Elisabeth Stahmer I.voto Buttermann, II voto von Wachhausen

Bardzo długo prawie nic o tej pra-pra-pra-babci nie wiedzieliśmy. Jest metryka jej śmierci w 1853 roku w wieku 64 lat, czyli urodziła się w 1789.
W końcu, na podstawie wzmianki w relacji Ferdynanda von Baczko o niedawnym (1816) ślubie w Hamburgu Hauptmanna Wachhausena z Żytomierza, dotarliśmy w gazetach i archiwach hamburskich do rodziny Margarethy sprzed jej małżeństwa z Leopoldem. Potem odkopaliśmy w drzewach ancestry.com jej przodków Stahmerów i Flickwierów.
Jak wspominaliśmy wyżej Małgorzata była świadkiem na chrzcinach Hilarego Dowgirda w 1831. Jest też chrzestną w 1845 swojego wnuka, Gustawa Ernsta Friedricha, syna Caroliny Franciski i Eduarda Sieverta (jest tam dopisek innej wersji nazwiska: Siewert). Niżej będzie o nich więcej.
W marcu 2020, dostaliśmy dostęp do skanów gazety Hamburger Nachrichten. Znalezione tam ogłoszenia i wynikające z nich kwerendy w archiwum hamburskim dały w ciągu miesiące nieoczekiwanie bogate plony.
Było tam wspomniane wyżej ogłoszenie o wyjeździe do Rosji 1814, przedtem ogłoszenie o ślubie 1814 i ogłoszenie w 1867 otwarciu testamentu, który w 1863 spisała Juliana Lucia Carstens z domu Stahmer, wymieniającego jako siostrę Juliany Lucii właśnie zmarłą Margarethę Elisabeth Margarethe von Wachhausen, z domu Stahmer, wdowę I voto Buttermann i jej dzieci oraz inne siostry i ich dzieci. Dzieci podane były bez imion.
Skany dwóch testamentów Juliany Lucii (1831 i 1863) zdobyliśmy z archiwum hamburskiego. W wersji późniejszej wymienione były siostry Margarethy i ich dzieci, tym razem z imionami, a w wersji wcześniejszej rodzice z imionami.
Uzbrojeni w tę wiedzę ponowne przeszukiwaliśmy Hamburger Nachrichten i ogólnie internetu i rozsypał się nam worek krewnych. Okazało się, że Margaretha, przed ślubem z Leopoldem była wdową po Carlu Franzu Bernhardzie Buttermannie, który z kolei przed nią był (bezdzietnym) wdowcem po Marii Margarecie I. voto Hoffmann, z domu Jarck. Z Buttermannem nasza Margaratha miała co najmniej trójkę dieci, z których na pewno dwoje dożyło do 1863 roku, mianowicie Gustav Friedirch Buttermann oraz Caroline Franciska Sievert z domu Buttermann, za kapitanem Eduardem Sivertem.
W testamencie z 1831 są wymienieni rodzice Juliany, ukochana zmarła matka, wdowa Elisabeth Dorothea Stahmer, z domu Flickwier oraz ojciec Johann Nicolaus Stahmer.

Rodzina Margarethy przed ślubem z Leopoldem.

Oblężenie Hamburga 1813-1814

Hamburg był we władaniu Francuzów i oblegany od października 1813 przez wojska rosyjskie i pruskie, aż do kapitulacji w końcu maja 1814.
W tym czasie zapewne urodziła się Caroline Franciska, a pod koniec oblężenia zmarł Carl F.B. Buttermann. Nie mamy pewności, czy Buttermannowie byli w Hamburgu, czy poza nim (np. w Altonie), ale ogłoszenie niepocieszonej wdowy o śmierci męża pojawiło się w ówczesnej dwujęzycznej, niemiecko-francuskiej wersji gazety.
Leopold, Prusak, na służbie sprzymierzonych wojsk rosyjskich, brał zapewne udział w oblężeniu, albo pojawił się w Hamburgu zaraz potem. Po oblężeniu wdowa Margaretha z co najmniej dwójką małych dzieci, niemowlęciem Caroliną i co najwyżej sześcioletnim Gustawem nawiązała kontakt z wyzwolicielem kapitanem Leopoldem. Pobrali się w listopadzie, w listopadzie sprzedana została apteka, a w grudniu wyjechali do Rosji. Pierwsze dziecko Wahhausenów, Leopoldyna, urodziła się w Białej Cerkwi, już na Ukrainie w czerwcu 1815. Leopold miał posiadłość (Landsitz) w Krosznie, obecnie to dzielnica Żytomierza, o której wspomina von Baczko. W Krosznie urodziły się kolejne dzieci Wachhausenów.
Na marginesie warto wspomnieć, że inny von Wachhausen, Carl Friedrich, syn też Carla Friedricha urodzony w Brodnicy 17. listopada 1785, porucznik brał udział w Bitwie Narodów pod Lipskiem, w wyniku czego zmarł na gorączkę nerwową 27 listopada 1813. Tę rodzinę, potomków (w liczbie 140) siedmiorga dzieci Carla Friedricha ojca, dyrektora domu opieki nad weteranami w Tapiau, poznaliśmy dość dokładnie i w sposób udokumentowany. Ale związków z pra-pra-pra-dziadkiem Leopoldem nie znaleźliśmy.

Dzieci Leopolda i Margarethy, rodzeństwo praprababci Ernestyny

Ernestyna miała czworo rodzeństwa o wspólnych rodzicach i dwójkę przyrodnią (dzieci matki i Buttermanna, była jeszcze jednej ich córka, która zmarła w Hamburgu przed ślubem Margarethy z Leopoldem). Z mężem (Ludwikiem-)Władysławem Pieńkowskim miała pięciu synów i sześć córek, w tym naszą prababcię Elżbietę, żonę pradziadka Józefa Nowickiego. Jej siostra przyrodnia Caroline Franciska miała dwoje (lub troje) dzieci. O innych wnukach Leopolda i Margarethy nie wiemy.

Leopoldine Juliane Elisabeth

Leopoldyna urodziła się 19. czerwca 1815 w Białej Cerkwii.
Odnajdujemy ją w metrykach luterańskich, jako świadka chrztu Amalii, córki Ernestyny w 1845, chrztu Eleonory Leopoldyny Revelien w 1857 i Petera Bregueta w 1858. Jest też wymieniona w testamencie Juliany Łucji z 1863.
W luterańskim indeksie małżeństw w Żytomierzu w 1870 jest Leopoldyna von Wachhausen, co wyszła za Carla Ernesta Siewerta. Nie mamy pewności (wiek), czy to ta sama.

Friedrich Wilhelm

Urodził się 1. listopada 1816 w Krosznie.
Chodził do szkoły powiatowej w Żytomierzu, gdzie w 1829 dostał publiczną pochwałę na koniec drugiej klasy. Wybrał w ślady ojca karierę wojskową. W dokumentach występuje czasem jako Wilhelm, a czasem jako Friedrich.
Został oficerem 1. lipca 1843. W 1855 w czasie obrony Sewastopola stopniu majora dowodził pułkiem Kremenczuk Został tam niebezpiecznie ranny trzema kulami. Odznaczony orderam św. Anny 3. klasy w 1854, 2. klasy z mieczami w 1855, św. Włodzimierza 4. klasy w 1857, oraz złotą pół-szablą za odwagę i nagrodą 500 rubli srebrem. Z pensją 285 rubli srebrem rocznie najpierw w 1859-1860 pracował w szkolnictwie wojskowym w okręgu włodzimierzowsko-kijowskim. W 1866, jako major był naczelnikiem żandarmerii powiatu mohylewskiego na Podolu. W następnym roku, po awansie na podpułkownika, był isprawnikiem (naczelnikiem policji) powiatu hajsyńskiego, a w 1872 bracławskiego.
Sporo podróżował do Austrii. W latach 1856-1881 są anonse o odwiedzinach Pragi, Salzburga i Wiednia. (było wówczas w zwyczaju informować w gazetach o przyjazdach do miasta różnych osób).
Wymieniony w testamencie Juliany Łucji i w luterańskiej metryce chrztu.... Nie wiemy nic o ewentualnej żonie, czy dzieciach.

Louise Auguste Amalie

Urodziła się 8 stycznia 1818 w Krosznie.
Wiemy to z indeksu chrztu jej i starszego rodzeństwa z 24. lutego 1818. Jest wpis o zgonie jakiejś bezimiennej córki Capitaina Leopolda Moritza von Wachhausena (eine Tochter) z 20. stycznia 1822.
Spekulujemy, że chodziło o Louisę, dalej nie ma po niej ani śladu.

Ernestine Christiane

Nasza praprababcia. Urodziła się w Krosznie (Grosikna?) pod Żytomierzem w 1819.
Obecnie jest to dzielnica miasta. Jest wpis z chrztu 22. maja 1822, w którym pozostawiono puste miejsce przed rokiem urodzenia 1819 zapewne, żeby później uzupełnić datę dzienną i miejsce. Jest też dopisek vide akt 1882 Nr 99.
Spekulujemy, że jest to data śmierci Ernestyny.
Mamy metrykę konfirmacji Ernestyny z 25. marca 1836, z podanymi rodzicami (tam właśnie przy Margarecie jest dopisek o Buttermannie), gdzie wpisane jest, że urodziła się w 1820 roku w Grosikno właśnie - podejrzewamy, że jest to zła transliteracja Kroszny.
Według legendy rodzinnej Ernestyna uciekła z domu do Pieńkowskiego, Polaka i katolika, z którym miała dziesiątkę (znamy jedenaścioro) dzieci. Być może rodzice początkowo nie aprobowali tego związku.
Najstarszy Zygmunt urodził się w 1842, drugi Edward Dionizy w 1844, obaj chrzczeni w kościołach katolickich. Trzecia Amalia była chrzczona przez pastora w 1845, w asyście rodziny, świadkami byli m.in. Leopold, Ferdynand i Leopoldyna, panna, wówczas trzydziestoletnia. Dziewiąte dziecko, Elisabeth Wilhelmine, to nasza prababcia, urodzona w 1860, a ostatnia, najmłodsza Caroline urodziła się w 1864. Być może przy trzeciej wnuczce już się rodzina pojednała.
Ernestyna i Ludwik Władysław mieszkali na północ od Żytomierza, chrzciny kolejnych dzieci odbywały się w parafii puliskiej, horbulewskiej, w Żytomierzu, w kolonii Josephine-Annette pod Nowogrodem Wołyńskim, w parafii olewskiej, w parafii zwiahelskiej (czyli w Nowogrodzi Wołyńskim), w koloni Carolinchen, czyli Stara Buda. Dziewczynki były chrzczone u luteranów, a chłopcy u katolików, jak stanowiło wówczas prawo o dziedziczeniu wyznania.

Alexander i Heinrich Ludwig

Aleksander jest wymieniony tylko w metryce zgonu. Zmarł na zęby w wieku półtora roku dnia 30 sierpnia 1824 w Żytomierzu. Heinrich Ludwig urodził się 1. marca 1823 w Krosznie pod Żytomierzem, ochrzczony w Żytomierzu 27 stycznia 1824. To wszystko, co wiemy.
Spekulujemy, że albo Alexander i Heinrich Ludwig byli tą samą osobą, albo bliźniakami. Ten ostatni pomysł nie jest zbyt fortunny, bo chyba w metryce urodzenia Heinricha byłaby wzmianka o bliźniactwie. Sądząc po dwóch najstarszych siostrach, trzy imiona nie należały do rzadkości wśród luteranów.

O dziejach Leopolda sprzed małżeństwa z Margarethą nie wiemy nic. Szukaliśmy wszystkich możliwych Wachhausenów, głównie z Prus Wschodnich i Zachodnich, z Litwy i z Kurlandii, bo tak sugerował wpis w jednym z drzew. Znaleźliśmy dwie rodziny: jedną z Brodnicy, którą dobrze poznaliśmy i tam nie ma miejsca na Leopolda. Drugą rodzinę w Giżycku i okolicach, domyślnie, bo jest mało związków między licznymi Wachhausenami z tamtych rejonów. Otrzymane z Olsztyna skany metryk z przełomu XVIII i XIX wieku ukazały nam w Giżycku sporo Leopoldów, podczas gdy w innych miejscach Leopoldów nie było. Postawiliśmy więc roboczą hipotezę, bazując na spekulacji, że imiona w rodzinach powtarzają się, że nasz pra x 3 dziadek pochodził właśnie z Giżycka.

Aktualizowane: