Prababcia Antonina Dowgirdowa z domu Kłopotowska
Antonina urodziła się 20. (lub 16.) stycznia 1856 we wsi Zamietnice, jako córka
(Ludwika-)Juliana Kłopotowskiego z Podola oraz
Ezechieli z
Kobielskich.
Wyszła za mąż za
Aleksandra
Dowgirda i miała z nim liczne dzieci.
Najpierw dwie pary bliźniąt, które zmarły w niemowlęctwie oraz synka (Arkusza?) zmarłego jako dziecko (nie mamy na to żadnych dokumentów),
a w końcu bliźniaczki Helenę (naszą babcię) i Idę (Zineidę) a potem jeszcze jedną córkę Nusię.
Rodzina mieszkała najpierw we wsi Krasneńkie w okolicach Trościańca Podolskiego, potem w Kijowie.
W wyniku rewolucji Antonina z córkami wyjechały do Warszawy, a Aleksander został w Ukrainie (jak przypuszczamy).
Zmarła w Warszawie 7. grudnia 1831.
Julian znany nam z Aktu Zgonu Antoniny jest mylnie wpisany w Spisie Wołyńskim jako Julian Jan.
W istocie miał dwoje imion Julian Ludwik i miał brata Jana, który był ojcem arcybiskupa metropolity Bolesława Hieronima Kłopotowskiego.
Rodzinę tę znamy niezbyt dobrze, głównie ze wspomnieńrodzinnych. Na tej podstawie jednak zindentyfikowaliśmy ich teczkę wywodową w archiwum podolskim
(w Chmielnickim, dokąd dotarła z Kamienia Podolskiego).
Opowiadania rodzinne
Wiedzieliśmy od dawna, że babcia Antonina przyjechała w 1920 roku do Warszawy razem ze swoimi
córkami Idą i Nusią. Rodzina uciekała przed rewolucją bolszewicką, zostawiając cały dobytek
w domu w Kijowie. Legenda rodzinna głosi, że prababcia, wówczas na fotelu na kółkach, dostała się do
ostatniego wagonu pociągu udostępnionego przez Edwarda Śmigłego-Rydza Polakom z
Kijowa, przy wycofywaniu się wojsk polskich w czerwcu 1920 r. Cały pociąg był pełen
uciekinierów. Siostry, każda z dozwoloną jedyną walizką szukały miejsca dla matki i siebie.
Przechodziły wzdłuż peronu zaglądając do wagonów, a miejsca nie było. Już miały wracać do
domu, ale szczęśliwie udało się wjechać fotelem do ostatniego wagonu.
Kiedy byliśmy dziećmi widzieliśmy w domu Pań (tak nazywaliśmy w rodzinie 3 siostry
Dowgirdówny, córki Antoniny) fotografię Śmigłego Rydza na stoliku w dużym pokoju. To babcia Hela, która
wędrowała do Polski z mężem i małymi dziećmi (naszym Tatą Janem i jego starszym bratem
Michałem w wieku 5 i 6 lat) inną droga, tak honorowała tego żołnierza, który ocalił jej matkę
i siostry.
Nieco więcej o Antoninie Kłopotowskiej opowiadała nasza ciotka Tenia, jej
wnuczka. Podobno Antonina była bardzo odważną i mądrą kobietą, która była początkowo
guwernantką u bogatej rodziny w majątku na Podolu (wg legendy byli to Radziwiłłowie), a
następnie po śmierci pana domu zajęła się na prośbę wdowy zarządzaniem całym majątkiem.
Podobno świetnie sobie radziła. Mimo młodego wieku i tego, że była kobietą znalazła sobie
posłuch. Wszędzie jeździła konno doglądając majątku.
Antonina i Aleksander
W tym czasie poznała Aleksandra Dowgirda, naszego pradziadka, najstarszego syna Michała Stefana, pana na majątku
Dowgirdów i kilku innych na Żmudzi w rosieńskim powiecie. Aleksander został wysłany do
Francji na nauki i podobno poznał tam i zaprzyjaźnił się z Radziwiłłem. Usiłujemy dojść, o
którego to Radziwiłła chodzi, między innymi szukając ich śladów w spisach studentów paryskich z tego okresu.
Nie poświęcił się jednak Aleksander nauce i zastawił cały majątek grając
w karty. Rada rodzinna Dowgirdów postanowiła przejąć majątek i oddać go w zarządzanie
Janowi, młodszemu bratu Aleksandra, który to Jan ożenił się z posażną panną (Olgą Staniewicz) i tym sposobem majątek ocalił.
A sam Aleksander został wysłany na Podole.
Podobno pomógł mu w uzyskaniu pracy zarządcy majątku na Podolu ten sam Radziwiłł, z którym grał w
karty w Paryżu. Tenże Radziwiłł poznał go (podobno) z Antoniną Kłopotowską.
Aleksander nie przestał (prze-)grywać w karty i prababcia Antonina podobno mawiała,
że to dobrze, że nie wygrywa, boby ludzie jeszcze mówili, że z kart pradziadkowie żyją.
Antonina i Aleksander mieli sporo dzieci - 3 pary bliźniaków, z których przeżyły
najmłodsze, nasza babcia Helena i jej bliźniacza siostra Ida, syna
zmarłego w dzieciństwie (wiadomość od Ewy, może Arkadiusz, może Artur) i najmłodszą córkę Antoninę (Nusię),
którą znaliśmy.
Początkowo rodzina zarządzała majątkiem (Radziwiłla ?). Pracowała tam głównie Antonina, która podobno
harowała od świtu do nocy. Wg legendy Antonina sprowadziła do majątku bardzo cenne
świnie rasy holenderskiej, spodziewając się i ciesząc na dobry zysk. Ku swojemu zdziwieniu
ujrzała takie same świnie u jednego z dzierżawców. Z wyrzutem powiedziała do męża, który
miał podobno poglądy socjalistyczne i którego podejrzewała o podarowanie świń :
przecież
za te świnie możemy zapłacić córkom za naukę
a Aleksander na to :
ten człowiek też chce
wykształcić dzieci
.
Najwięcej informacji o rodzinie Kłopotowskich uzyskaliśmy od Teni. Wspominała, że bliski
kuzyn babci Bolesław Hieronim, był arcybiskupem mohylewskim, najwyższym duchownym
katolickim w Rosji. Wiedzieliśmy, że do rodziny Klopotowskich należeli również
Szornelowie, mieszkający po II wojnie światowej w leśniczówce Gościbi niedaleko Kalwarii
Zebrzydowskiej. Babcia Helena wyjeżdżała do nich na wakacje z małą Ewą. Nie bardzo
kojarzyliśmy jaki istnieje związek pomiędzy nami a tą gałęzią rodziny.
Aktualizowane: